24 stycznia 2015

Rozdział 1

http://www.polyvore.com/first_meeting/set?id=131849746

Naciskam na mały dzwonek do drzwi i przestępuję z nogi na nogę, poprawiając na ramieniu torbę. Po kilku sekundach drzwi otwiera niska staruszka, która jest gosposią Malików.
-Dzień dobry, Charlotte!
Wita mnie z entuzjazmem i przepuszcza do środka.
-Dzień dobry.
Odpowiadam z delikatnym uśmiechem i ściągam z ramion płaszcz. Następnie rozwiązuję sznurówki swoich tenisówek i kieruję się do salonu. Słyszę głośną rozmowę dobiegającą z pomieszczenia, więc spoglądam skonsternowana na kobietę.
-Waliyha ma gościa?
-Sama zobacz.
Odpowiada staruszka i oddala się w stronę kuchni. Stoję chwilę w miejscu zdezorientowana, wsłuchując się w podniesione głosy. Rozpoznaję Waliyhę i jej rozzłoszczony ton, natomiast drugi głos zdradza jedynie, że jej rozmówcą jest mężczyzna. Gdzieś w środku ten głos wydaje mi się być znajomy i gdy tylko dociera do mnie do kogo on należy, czuję zarazem dziwne mrowienie w brzuchu, ale i złość.Wchodzę do salonu i moim oczom ukazuje się Waliyha i Zayn, którzy stoją blisko siebie i mierzą się, pełnym złości, wzrokiem. Wpatruję się w nich zaniepokojona. Zayn jest teraz zupełnie innym chłopakiem od tego, którego zapamiętałam. Teraz jest mężczyzną, którego unika się, gdy chodzi się nocą po mieście. Góruje nad swoją siostrą wzrostem i zaciska pięści. Zauważam, że Waliyha nerwowo zgina i prostuje palce.
-Waliyha?
Odzywam się niepewnie. Jej sylwetka się rozluźnia, gdy na mnie spogląda. Stoję jakby sparaliżowana w miejscu, gdy wzrok Zayn'a spotyka się z moim. Obserwuje mnie spod przymrużonych powiek, jak gdybym była dziką zwierzyną, na którą poluje.
-Charlie?
Jego głos wywołuje ciarki na całym moim ciele. Wzdrygam się, gdy rusza w moją stronę, nie spuszczając ze mnie wzroku. Czuję się przytłoczona, onieśmielona i przestraszona jednocześnie, gdy staje krok przede mną. Kulę się w duchu przez jego mroczną aurą. Oddycham niespokojnie.
-Moja mała Charlie.
Uśmiecha się krzywo. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, napływa do mnie złość.
-Nie jestem twoja, nie jestem mała i nie jestem Charlie.
Burczę przez zaciśnięte wargi i mijam go, podchodząc do Waliyhi, gdy dociera do mnie jego stłumiony śmiech. Patrzę na niego skonsternowana.
-Czyżby moja mała Charlie dorosła?
Drwi ze mnie i ogarnia mnie irytacja. Oddychaj, Charlotte. To nie jest warte twoich nerwów.
-Chodźmy.
Mówię do przyjaciółki i równocześnie ruszamy się z miejsca. Mijam Zayn'a, patrząc na niego z niesmakiem i wspinamy się  po schodach na piętro. Gdy tylko Waliyha zamyka drzwi swojego pokoju, rzucam torbę na jej łóżko i patrzę na nią wyczekująco.
-Co?
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że on przyjeżdża?
-Nie wiedziałam! Pojawił się tu godzinę temu z torbami i oznajmił, że tu zostaje! Ja też jestem negatywnie zaskoczona.
Pochmurnieję, gdy słyszę, że Zayn postanowił wrócić na stałe. Wyjechał 5 lat temu z Bradford nikomu nic nie mówiąc i do nikogo się nie odzywając, a teraz wraca i jest zupełnie innym człowiekiem. Wygląda inaczej, ubiera się inaczej i ugh, jego prawa ręka w całości pokryta jest tatuażami i zgaduję, że na ciele ma tego więcej. Co najgorsze czułam od niego nikotynę, której tak nienawidzę. Gdzie się podział ten miły siedemnastolatek, który mimo, że jest starszy ode mnie o 5 lat, to bawił się ze mną w berka?
-Charlotte.
Słyszę zniecierpliwiony głos Waliyhi. Patrzę na nią zaskoczona, odrywając się od swoich myśli.
-Pytałam, czy jesteś gotowa do pracy? Musimy zacząć robić projekt.
-Tak, jestem.
Odpowiadam i zajmuję miejsce na łóżku, wyciągając z torby książkę i zeszyt.
*

http://www.polyvore.com/cgi/set?id=131952975&.locale=pl

Schodzę na dół poprawiając sukienkę i moim oczom ukazuje się ojciec, który zakłada czarny płaszcz.
-Jesteś gotowa, Charlotte?
Pyta, poprawiając krawat.
-Tak.
Odpowiadam. Kilka sekund później w holu pojawia się moja matka, która w pośpiechu zapina bransoletkę.
-Czy muszę tam iść?
Marudzę. Rodzice piorunują mnie wzrokiem.
-Co za głupie pytanie, Charlotte! Oczywiście, że tak.
Wzdycham cicho i czekam jeszcze chwilę zanim mama będzie gotowa. 20 minut później docieramy pod posesję państwa Malik, której strzeże dwóch ochroniarzy. Gdy nas rozpoznają, otwierają dużą stalową bramę i pozwalają wjechać nam dalej. Na dworze zapada już zmrok, mimo, że nie ma jeszcze 19, ale to nic dziwnego, gdy zbliżamy się do końca września. Wieje chłodny wiatr, więc otulam się szczelniej marynarką i idę do frontowych drzwi. Nie zdążę pokonać nawet pierwszego stopnia, gdy drzwi zostają otwarte i widzę starą gosposię, która przyjaźnie się uśmiecha.
-Dobry wieczór, Charlotte, państwo Evans.
Wymienia się z nimi skinieniem głowy i wpuszcza nas do środka. Od razu uderza we mnie zapach jedzenia. Zgaduję, że są to dania z kuchni indyjskiej, bo to ulubiona kuchnia Waliyhi i Zayn'a. Kiedyś, zanim Zayn wyjechał, często chodziliśmy do jedynej indyjskiej restauracji w Bradford i tam jedliśmy wszystkie te egzotyczne potrawy. Zawsze zamawiał coś z kurczakiem.
Na myśl o tym jak kaloryczne to wszystko jest skręca mnie w brzuchu. Odzywa się głód, który dusiłam przez cały dzień. Zdejmuję marynarkę i podaję ją lokajowi, a następnie przechodzę razem z rodzicami do jadalni, w której znajduje się już Yaser Malik wraz ze swoją żoną Patricią.
-Dobry wieczór.
Witam ich skinieniem głowy. Patricia uśmiecha się do mnie, a następnie przenosi wzrok na moich rodziców i poważnieje. Witają się i mężczyźni niemal od razu rozpoczynają biznesową rozmowę. Nikomu nic nie mówiąc, wracam do holu i wspinam się po schodach na piętro. Z pokoju Zayn'a dobiega głośna, rockowa muzyka. Gdy mijam jego drzwi ogarnia mnie panika, że w każdej chwili może wyjść, ale nic takiego się nie dzieje. Oddycham z ulgą, a następnie pukam do drzwi Waliyhi. Gdy nie odpowiada naciskam na klamkę, ale ta nie ustępuję. Fukam pod nosem i chcę wrócić na dół, gdy niespodziewanie muzyka w pokoju Zayn'a cichnie, a on sam pojawia się w holu. Zauważa mnie po kilku sekundach i na jego twarzy pojawia się zawadiacki uśmieszek. Ogarnia mnie panika, gdy zbliża się do mnie i zatrzymuje się dopiero wtedy, gdy stykamy się czubkami butów. Czuję jego perfumy zmieszane z zapachem nikotyny, który spowija mój umysł. Czuję się zamroczona, jestem pełna lęku, ale w jakiś sposób mnie to pociąga.
-Miło cię znowu widzieć, Charlie.
Mówi niskim głosem, który wywołuje mrowienie w moim podbrzuszu. Następnie nachyla się, a ja wstrzymuję oddech. Całuje mnie w kącik ust. Ma ciepłe, miękkie usta i lekki zarost, który drażni moją skórę. Jest to najintymniejsza sytuacja w moim życiu. Odsuwa się, a ja spuszczam wzrok. Jestem przytłoczona i onieśmielona. Chcę coś powiedzieć, ale słyszę skrzypnięcie otwieranych drzwi, w których staje Waliyha razem z Doniyą. Przytomnieję i odsuwam się od Zayn'a. Biorę głęboki oddech i mijam go, podchodząc do dziewczyn.
-Cześć.
Uśmiecham się słabo i ciągnę Waliyhę na dół. Po kilku minutach wszyscy zajmują swoje miejsca wokół dużego, dębowego stołu w jadalni. Po mojej lewej siedzi Waliyha, a po prawej Safaa, która ubrana jest w śliczną sukienkę. Naprzeciw siedzi Zayn ze swoją mroczną aurą i przygląda mi się spod przymrużonych powiek. Ma kamienną minę i wzdrygam się, gdy (nie)chcący ociera się o moją łydkę. Wiercę się niespokojnie do czasu, gdy kelnerzy przynoszą nasze dania. Momentalnie ogarnia mnie panika i czuję ucisk w żołądku. Robię kalkulacje w głowie, gdy mężczyzna stawia przede mną talerz z kurczakiem, który pływa w aromatycznym sosie. To ma z milion kalorii i zaczynam się denerwować, bo czuję, że zaczynam tracić kontrolę. Dosłownie mam atak paniki!
-No dalej, Charlotte! Spróbuj!
Zachęca mnie zadowolona Safaa który już się opycha jedzeniem. Jestem bliska płaczu, gdy drżącymi dłońmi chwytam sztućce i nabieram odrobinę kurczaka. Toczę wewnętrzną bitwę i wiem, że jestem na przegranej pozycji. Zauważam na sobie skupiony wzrok Zayn'a. Wkładam kęs do buzi i żuję go, próbując stłamsić odruch wymiotny. Jestem pewna, że przytyję co najmniej kilka kilogramów. Z trudem przełykam kurczaka, którego zapijam wodą z cytryną. Zayn nie spuszcza ze mnie wzroku, więc znowu jem kawałek. Mija kilkanaście minut, w czasie których wszyscy prócz mnie zjedli swoje porcje. Ja byłam w zaledwie 1/4 porcji. Na szczęście pojawiają się kelnerzy i zabierają talerze, a ja tłumaczę się złym samopoczuciem. Dorośli powracają do swoich rozmów, a ja siedzę i przeklinam na siebie i swoją słabość. Wstydzę się siebie i gdybym mogła, to najchętniej wróciłabym do domu.
-Charlie, bardzo dojrzałaś przez ten czas.
Odzywa się niepodziewanie Zayn tym głębokim głosem. Podnoszę na niego zdenerwowany wzrok i rumienię się. Rozmowy ucichły i wszyscy się teraz na mnie patrzą. Widzą jaka jestem gruba.
-Nawet o tym nie myśl, Zayn.
Mówi ostrzegawczym tonem mój ojciec.
-Przecież nic nie robię.
Podnosi ręce do góry w obronnym geście.
-Nawet nie próbuj się do niej dobierać.
-Czemu nie? Który facet nie marzy o tym, by jego kutas znalazł się w ustach młodszej kobiety?
Odpowiada wyzywająco Zayn. Mój ojciec zaciska szczękę zdenerwowany, mierząc się z nim wzrokiem. Rumienię się jeszcze bardziej, gdy dociera do mnie sens tych słów i nie panuję nad tym co robię. Wstaję gwałtownie i opuszczam pomieszczenie. Wspinam się po schodach na piętro i zamykam się w łazience. Odkręcam na wszelki wypadek kran i podnoszę deskę klozetową. Upadam na kolana i wpycham dwa palce do gardła, aż w końcu zaczynam wymiotować. Łzy przysłaniają mi widok, ale robię to dalej, bo to jest to, co daje mi ukojenie.

___________________________________________________________
Jeszcze raz przypominam:

 Opowiadanie jest czysto fikcyjne.
Zachowanie bohaterów nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi osobami, które je grają. 
Opowiadanie zawiera drastyczne sceny.
Choroba bohaterki ma inny przebieg w rzeczywistym świecie. Większość co jest tu pisane na temat anoreksji nie odzwierciedla się w rzeczywistym świecie. 
Nie zalecam osobom wrażliwym i takim, które nie lubią czytać o anoreksji czy autoagresji.

Jeszcze raz powtarzam, że wszystko to jest FIKCJĄ. Proszę, byście nie naśladowali zachowania żadnego z bohaterów.

Co sądzicie o tym rozdziale? :)


Chciałabym dodawać rozdziały 2 razy w tygodniu, ale do was należy decyzja jakie to będą dni. Piszcie swoje propozycje w komentarzach! ;)


8 komentarzy:

  1. Mi się podoba ;3 drastyczne ale ciekawe.
    czekam na ciąg dalszy ;)
    I miło, że znów coś piszesz, choć jeszcze lepiej było by dokończenie starych spraw :>
    Pozdrawiam
    ~~LULU

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne to jest!
    Czekam na kolejny!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super podoba mi się... czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest super!
    Czekam na kolejny rozdział, i życzę weny;-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada sie ciekawie :*
    Dawaj drugi rozdzial, czekam. Xx
    Zapraszam tez na moje ff o Harry'm. :')
    http://diana-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie. Podoba mi się pomysł, jak i wykonanie. Świetnie napisane, no i w czasie teraźniejszym, co stanowi ciekawą odmianę. Na pewno będę czytać. ❤ Nie wiem tylko, jak wyjdzie z komentowaniem, bo ostatnio brakuje mi czasu na wszystko. :(
    Co do rozdziałów, to mi by chyba najbardziej odpowiadały środa i sobota, ale to tylko sugestia. ☺
    Pozdrawiam i przepraszam, że tak krótko, ale gorączka mnie wykańcza. :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo...drastyczny...moze troche
    Zapraszam do siebie: directioner0202.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K