24 lutego 2015

Rozdział 11

http://www.polyvore.com/cgi/set?id=137774525&.locale=pl

Przekręcam się na drugi bok i chowam głowę pod kołdrę. Próbuję ignorować budzik, który od kilku minut nie przestaje dzwonić, a ja jestem zbyt leniwa by sięgnąć po telefon. Ostatecznie wzdycham ciężko i podnoszę się, a następnie wyłączam alarm. Siadam na łóżku, rozglądając się wokół. Powoli zaczynam przypominać sobie wydarzenia z wczorajszego wieczora. Zayn odkrył mój sekret,a potem został na noc. Może nie do końca został, bo miejsce obok mnie jest puste i zimne, co oznacza, że wyszedł kilka godzin temu. W jakiś sposób jest mi smutno, że wyszedł nie zostawiając nawet wiadomości.
-Charlotte! Wstawaj!
Słyszę krzyki mojej matki.
-Boże.
Mamroczę pod nosem i opadam na poduszki. Mimo, że mamy dopiero środę, jestem wykończona tym tygodniem. Ostatecznie zbieram swoje zwłoki i idę do łazienki. Jak zwykle wyciągam wagę i staję na niej. Rano zawsze jestem lżejsza. Próbuję się tym cieszyć, ale do mojej głowy wpada obraz przerażonej miny Zayn'a, gdy mnie zobaczył i czuję obrzydzenie. Brzydzę się swoim ciałem. Chowam wagę i wykonuję poranne czynności, choć moje myśli wciąż krążą wokół wczorajszego wieczora. Czuję wstręt, gdy spoglądam w lustro, więc jak najszybciej się czeszę i wychodzę z łazienki. Ubieram się, a następnie wybiegam z domu. Ignorowałam budzik o 10 minut za długo. Docieram do szkoły spóźniona i gdy wchodzę do klasy, oczy wszystkich skupiają się na mnie. Skanują mnie od dołu do góry i zaczynają szeptać między sobą. Zalewa mnie fala ciepła. Na pewno śmieją się z moich grubych nóg, nie powinnam była zakładać jeansowych rurek. Głupia, głupia, głupia! Siadam na swoje miejsce i wypakowuję książki. Opuszczam głowę tak, że włosy zakrywają moją twarz. Waliyhi nie ma dziś w szkole, co sprawia, że to wszystko staje się cięższe. Po siedmiu godzinach zajęcia się kończą, a wraz z dzwonkiem dostaję sms'a.

Od: Zayn: 
Masz wolne popołudnie?

Do: Zayn: 
Tak, dlaczego pytasz?

Od: Zayn:
Czekam przed szkołą ;)

Wraz z tymi słowami przyspieszam i mijam ludzi, którzy wloką się w stronę wyjścia. Przechodzę przez drzwi i zostaję oślepiona przez zbyt jaskrawe promienie słońca. Od dawna nie było takiej ładnej pogody. Moje oczy przyzwyczają się do światła i odszukuję na szkolnym parkingu Zayn'a. Pali papierosa, chodząc obok swojego auta. Mam motyle w brzuchu i nie mogę zapanować nad drżeniem kącików ust. Gdy podchodzę do niego, uśmiecham się szeroko.
-Cześć.
Mówię, a Zayn odwraca się w moją stronę. Uśmiecha się lekko i wyrzuca papierosa na ziemię, po czym staje na niego butem.
-Cześć, Charlie.
-Co zamierzasz robić?
Pytam. Wtedy Zayn otwiera mi drzwi od strony pasażera i każe wsiąść.
-Chcę ci coś pokazać.
Odpowiada, gdy samochód wyjeżdża na główną drogę. Patrzę na niego skonsternowana. On tylko puszcza mi oczko i zaczyna nucić piosenkę puszczoną w radiu. Chichoczę i odwracam od niego wzrok. Ciepłe powietrze wpada przez opuszczone do połowy szyby, a promienie słoneczne przyjemnie ogrzewają moją skórę na policzkach. Po kilkunastu minutach wjeżdżamy do centrum miasta, w którym stoi kilka wieżowców. Niektóre z nich służą za biura, inne jako mieszkania dla ludzi. My wjeżdżamy na podziemny parking jednego z tych, w którym znajdują się mieszkania.
-Co tu robimy?
Pytam zdezorientowana, gdy Zayn prowadzi mnie do windy. Wjeżdżamy na 7 piętro i wychodzimy na niewielki hol, w którym znajdują się trzy pary drzwi, do trzech różnych mieszkań. Zayn wyjmuje z kieszeni klucze i podchodzi do drzwi z numerem 20. Jestem coraz bardziej zdezorientowana, lecz podążam za nim, gdy wchodzi do środka. Mały korytarz prowadzi do salonu połączonego z aneksem kuchennym. Zatrzymuję się na środku mieszkania i rozglądam się wokół.
-Poproszę o wyjaśnienia.
Mamroczę i dotykam palcami materiał sofy. Mimo, że mieszkanie wydaje się być nowe, to jest już całkowicie uzupełnione, łącznie z brudnymi talerzami na stole w kuchni.
-To moje nowe, cztery kąty.
Zerkam na niego z nie do wierzeniem.
Zatrzymuję się, gdy dostrzegam w rogu sofy coś czarnego i wciśniętego między poduszki. Sięgam po to, a gry odkrywam co to takiego, natychmiast wypuszczam z rąk. Czarne, koronkowe stringi. Okey, moje serce boleśnie zabiło w piersi.
-Napijesz się czegoś?
-Woda.
Odpowiadam i siadam przy stole. Zayn zbiera z niego dwa talerze i dwa kieliszki po winie.
-Romantyczna kolacja?
Pytam, próbując zachować obojętną minę. Zayn zerka na mnie i wkłada naczynia do zlewu.
-Nie, to tylko... zwykła kolacja.
-Z Perrie?
Mówię, zanim zdążę ugryźć się w język.
-Tak.
Odpowiada i stawia przede mną szklankę wody. Upijam łyk, nie patrząc na niego.
-A pro po jedzenia, może zamówimy coś?
Patrzą na niego przestraszona i odstawiam szklankę.
-Nie jestem głodna.
Mamroczę.
-Charlie...
Mierzymy się wzrokiem przez kilka sekund, aż w końcu odpuszczam. Słyszę jego ciche westchnięcie, a następnie pojawia się  obok mnie i kuca. Łapie moje dłonie i zmusza mnie, bym na niego spojrzała. Z bliska jego oczy są jeszcze bardziej magnetyzujące.
-Dlaczego nie dostrzegasz tego, jak piękna jesteś?
Moje serce zaczyna szybciej bić i zalewa mnie fala ciepła. Są to nowe, obce słowa i brzmią magicznie, jakby dotyczyły czegoś boskiego. Nie potrafię uwierzyć, że dotyczą mnie, to po prostu nieprawdopodobne.
-Nie jestem.
Szepczę, gdy nagle odzywa się we mnie ten okropny głos, który nawiedza mnie za każdym razem, gdy spoglądam w lustro. To zawsze ten głos krzyczy, że jestem gruba, brzydka, głupia, bezużyteczna. Najgorsze jest to, że łudząco przypomina głos mojej matki zmieszany z głosami dzieciaków, które w przeszłości mnie dręczyły.
-Spójrz mi w oczy i powiedz, czy w widzisz w nich kłamstwo?
Zagryzam wargę i mocniej ściskam jego dłoń. Głosy w głowie robią się coraz głośniejsze. Zaczynam się denerwować i czuć niepokój. Jestem bliska wybuchnięcia płaczem.
-Zayn, przestań..
Proszę cicho.
-Dlaczego niszczysz swoje idealne ciało?
Im więcej dobrych słów pada z jego ust, tym głosy stają się głośniejsze i wścieklejsze, tak jakby słowa Zayn'a podsycały ich nienawiść. Mam mętlik w głowie i nigdy wcześniej nie czułam takiej paniki. O czym ja mówię, zawsze czuję panikę, gdy myślę o swoim wielkim, tłustym cielsku.
-Jesteś taka krucha...
Krucha, znaczy słaba.
-Potrzebujesz pomocy.
-Zamknij się, Zayn!
Wrzeszczę, gwałtownie się podnosząc. Oddycham ciężko, patrząc na niego z góry. Widzę zaskoczenie, oszołomienie na jego twarzy. Podnosi się i znów góruje nade mną wzrostem. Biorę coraz płytsze oddechy, aż w końcu zaczynam szlochać, a łzy moczą moje policzki. Zayn obejmuje mnie i mocno przyciska do swojego ciała. Zaciskam palce na jego koszulce.
-Przepraszam, przepraszam, Charlie.
Szepcze, trzymając mnie blisko siebie. Nie wiem ile czasu zajmuje mi uspokojenie się, ale gdy już to nadchodzi, jestem wyczerpana. Odsuwam się od Zayn'a i siadam z powrotem na krześle.
-Przepraszam. Nie potrafię nad sobą panować.
Mamroczę. Jest mi wstyd za samą siebie.
-W prządku, to ja przepraszam. Nie powinienem na ciebie naciskać.
Trwamy w ciszy przez kilka minut, aż w końcu proszę go, by zadzwonił po taksówkę. Z początku upiera się, że to on może mnie odwieźć, ale w końcu stawiam na swoim.
-Tak w ogóle, to piękne mieszkanie.
Mówię, gdy stoimy przy wyjściowych drzwiach.
-Tak, jest dobre.
Czuję się niezręcznie, więc kładę dłoń na klamce, ale nim zdążę na nią nacisnąć, zostaję odwrócona przodem do Zayn'a. Jego dłonie trzymają mnie za biodra, a nasze twarze dzieli niewielka odległość. Mogę poczuć jego oddech na swojej twarzy. Przez chwilę widzę wahanie w jego oczach, aż w końcu pochyla się i zamyka przestrzeń między nami, delikatnie muskając moje usta. Trwa to kilka sekund, a na koniec zagryza moją wargę i lekko za nią ciągnie. Mój żołądek robi fikołki.
-Cześć.
Burczę onieśmielona. Otwieram drzwi i wychodzę, a moje serce nigdy nie biło szybciej.
______________________________________________________
Następny rozdział w czwartek/piątek ;)

3 komentarze:

  1. Super rozdzial:*** <3<3
    Zycze weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie czaje po co zayn zabrał ją do jego mieszkania :/
    Char ma już poważną anoreksje :(((
    czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K