5 lutego 2015

Rozdział 4

-Kyle.
Słyszę za sobą głos Zayn'a, który w jakiś sposób wydaje się być drwiący. Odwracam się w jego stronę i robię krok w tył. Jest stanowczo za blisko.
-Dobrze cię widzieć, Zayn.
Mówi Kyle z powagą. To frustrujące, kiedy stojąc między tą dwójką czuję się jak karzeł, mimo że mam na sobie szesnasto centymetrowe szpilki.Obaj mierzą się wzrokiem jak gdyby byli na polowaniu.
-Ciebie również.
Odpowiada chłodno i przenosi swój wzrok na mnie. Jego źrenice rozszerzają się, gdy spogląda na mnie z góry, a ja właśnie rozpinam kurtkę ukazując wyzywającą część sukienki. Rumienię się i szybko zakładam ręce na piersi. Jestem zażenowana, bo z pewnością dostrzegł mój ogromny brzuch, który jeszcze kilkadziesiąt minut temu wydawał się być w porządku.
-Niezła kiecka.
Oznajmia z krzywym uśmieszkiem i dociera do mnie, że raczej miał na myśli moje "idealnie wyeksponowane cycki" jak to powiedziała Waliyha, aniżeli mój brzuch. W jakiś sposób jest to pocieszające, ale i tak gromię go wzrokiem za ten seksualny podtekst.
-Dzięki.
Burczę, a Zayn chichocze.
-Zatańczymy?
Pyta, wystawiając dłoń w moją stronę. Spoglądam spanikowana na Kyle'a, który wzrusza ramionami. Jestem załamana, bo naprawdę nie chcę tańczyć z Zayn'em. I nie chodzi tu o to, że obawiam się, iż możemy zabrnąć za daleko.
-No dalej, Charlie.
Ponagla mnie swoim niskim, ochrypłym głosem. Łapie moją dłoń i zaczyna ciągnąć na środek parkietu. Przełykam głośno ślinę, gdy zatrzymujemy się, a Dj puszcza jakąś wolną piosenkę. Patrzę jak obok niego stoi Waliyha coś mówiąc, a następnie schodzi z podestu i zaczyna tańczyć z jakimś nieznajomym facetem. Świetnie.
Stoję jak słup soli, aż w końcu Zayn kładzie dłonie na mojej talii i gwałtownie do siebie przysuwa. Opieram ręce na jego torsie, by móc zachować równowagę. Zaczynamy się powoli kołysać, a ja niepewnie kładę ręce na jego karku. Oddycham niespokojnie, a moje serce bije milion uderzeń na minutę.
-Jesteś taka gorąca, Charlie.
Mruczy do mojego ucha, a ja krztuszę się śliną. Moje dłonie się pocą i powoli tracę racjonalne myślenie, omotana jego zapachem. Przez cały taniec nie patrzę mu w oczy ani się do niego nie odzywam. Na koniec, moje nogi są jak z waty i jest mi zimno, gdy nie mogę czuć przy sobie ciepła jego ciała.
-Zaraz wracam.
Oznajmia, puszczając mi oczko i znika gdzieś w tłumie. Pocieram ramiona i obserwuję bawiących się gości. Nie mogę uwierzyć, że Waliyha to wszystko zorganizowała. Zwłaszcza, że jest dość rozkojarzoną osobą. Szukam jej w tłumie i ruszam, gdy tylko widzę jak stoi przy barze.
-Charlotte! Chodź, mamy szampana!
Unosi kieliszek z musującym winem i wciska mi go do ręki. Zgaduję, że to nie jej pierwszy szampan tego wieczora.
-Wszystkiego najlepszego, kochana!
Całuje mnie w policzek i zderzamy z sobą szkła. Następnie zanurzam usta w cieczy i delektuję się słodkim smakiem.
-Jak udało ci się to zorganizować?!
Próbuję przekrzyczeć muzykę. Waliyha chce już odpowiedzieć, gdy zaczyna przeraźliwie głośno piszczeć, patrząc na coś za mną. Odwracam się, a w między czasie muzyka cichnie. Tłum ludzi ustępuje miejsca, gdy przez środek sali jakaś młoda kelnerka prowadzi na wózku tort wzorowany na "Alicji w Krainie Czarów". Jestem zaskoczona, więc jedyne co robię to z wrażenia zakrywam usta dłonią. Ludzie zaczynają śpiewać "Happy Birthday" i czuję jak ktoś mnie delikatnie popycha do przodu. Tort stoi kilkanaście centymetrów ode mnie, a ja jak zahipnotyzowana przyglądam się wszystkim szczegółom.
-Pomyśl życzenie!
Woła Waliyha. Zamykam oczy i zdmuchuję świeczki.
-Nie mogę uwierzyć, że wiedziałaś, że "Alicja w Krainie Czarów", to moja ulubiona bajka!!
Piszczę, rzucając się Wal na szyję. Pierwszy raz jestem naprawdę szczęśliwa, że mam urodziny.
-Tak właściwie, to był pomysł Zayn'a.
Odsuwam się od niej gwałtownie i patrzę zszokowana.
-Zayn?
Dukam. Dziewczyna skina głową. Szukam go wśród gości i widzę jak siedzi przy barze i rozmawia z barmanką, która obciągnęła swoją koszulkę jak tylko mogła, bo teraz jej piersi niemal wyskakują na zewnątrz. Krzywię się na ten widok i odwracam wzrok. Waliyha podaje mi nóż i każe ukroić pierwszy kawałek tortu. Robię jak każe, ale oddaję go komuś innemu. Nie ma mowy, bym zjadła coś tak kalorycznego.
*


Następnego dnia budzę się kilka minut po 11 z zawrotami głowy i suchością w ustach. Impreza trwała do 3 nad ranem i nie było osoby, która nie byłaby pijana. Zwłaszcza Waliyha, która po powrocie do domu zaczęła wymiotować.
Mozolnie podnoszę się z łóżka i zmierzam do łazienki, starając się nie hałasować. Załatwiam swoje potrzeby i myję zęby, a następnie schodzę na dół do kuchni.  Wyciągam z lodówki butelkę wody i kieruję się do salonu, z którego dobiega głos telewizora. Zauważam Zayn'a, który leży na kanapie, a do jego boku przytula się Safaa. Dziewczynka ogląda kreskówki, podczas gdy Zayn śpi. Próbuję się nie uśmiechnąć na ten widok, ale nie wychodzi mi. To po prostu zbyt urocze. Cicho wycofuję się i wracam do pokoju Wal i kładę się obok niej.
-Waliyha.
Szturcham ją w bok.
-Waliyha.
Powtarzam głośniej. Dziewczyna coś mruczy pod nosem i odwraca się na drugi bok. Wzdycham głośno i decyduję się na jedyne wyjście jakie przychodzi mi do głowy. Sięgam z półki butelkę z wodą i delikatnie ją przechylam nad głową Wal. Gdy tylko pierwsze krople uderzają o jej czoło gwałtownie otwiera oczy. Przechylam butelkę mocniej, a Waliyha zrywa się z łóżka, krzycząc. Zanoszę się śmiechem, zakręcając butelkę i odstawiając ją. Waliyha piorunuje mnie wzrokiem.
-Zemszczę się.
Warczy zła i idzie do łazienki. Śmieję się jeszcze przez chwilę, gdy moją uwagę przyciąga sterta prezentów ułożonych na biurku Wal. Nie pamiętam, byśmy je tu przynosiły.
-Suka.
Burczy pod nosem Waliyha, gdy wychodzi z łazienki. Chichoczę.
-Skąd wzięły się tu prezenty?
Pytam ją.
-Razem Zayn'em je tu przyniosłam w czasie, gdy ty leżałaś już nieprzytomna w łóżku.
-To nieprawda!
-Wiem, ale było by zabawnie. W każdym bądź razie, Zayn je tu przyniósł.
Kiwam głową zaskoczona. To coś dziwnego. Najpierw wybiera mi tort, a później dźwiga moje prezenty. Czy on oczekuje czegoś w zamian?
-Pójdę wziąć prysznic.
Informuję, wyciągając z torby bieliznę i ubrania na zmianę. Biorę szybką kąpiel i ubieram się, a następnie schodzę na dół. Waliyha krzyknęła wcześniej, że tam ją znajdę. Widzę ją w towarzystwie młodszej siostry i starszego brata. Siedzą przy kuchennym stole i jedzą płatki. Safaa głośno tłumaczy Zayn'owi dlaczego ona i Waliyha jedzą tylko płatki czekoladowe. Wal kiwa głową, a Zayn udaje, że dla niego to bardzo dziwne jadać tylko płatki czekoladowe. Ta scena jest urocza i zabawna za jednym razem.
-O! Cześć Charlotte!
Woła Safaa, gdy wreszcie kończy swój monolog na temat płatków. Oczy całej trójki znajdują się na mnie, a ja zaczynam się czuć niekomfortowo. Ściągam w dół swój sweter, bo mam wrażenie, że widać moje ogromne boczki.
-Cześć.
Odpowiadam i siadam obok Waliyhi.
-Czekoladowe, czy cynamonowe?
Pyta Wal, wskazując na dwa opakowania różnych płatków, które stoją na stole. Chcę zacząć na nią krzyczeć za to, że proponuje mi coś tak kalorycznego, kiedy już i tak jestem za gruba, ale tego nie robię. Zamiast tego kręcą głową i nalewam do szklanki wodę.
-Obawiam się, że zwymiotuję wszystko co nie jest wodą. Dosłownie mam kaca.
Tłumaczę, gdy widzę pytające spojrzenie przyjaciółki.
-Wiedziałam.
Mruczy z uśmiechem Waliyha i wpycha do buzi łyżkę płatków. Ukradkiem zerkam na Zayn'a, który zdaje się w ogóle mnie nie zauważać. Jest zbyt pochłonięty jedzeniem i pisaniem sms'ów.
-Idziemy?
Pyta znienacka Waliyha. Odrywam wzrok od Zayn'a i zauważam, że Waliyha zdążyła zjeść i odnieść swoją miseczkę do zlewu. Chyba zbyt długo przyglądałam się Zayn'owi.
-Gdzie?
-Do mnie. Możemy rozpakować twoje prezenty.
-Och, okey.
Dopijam wodę i wlokę się za nią do pokoju. Przez następną godzinę otwieramy paczki i rozmawiamy o bzdurach. Mam dobry humor i jest mi miło za każdym razem, gdy Wal mówi od kogo jest dany prezent. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że zorganizowała imprezę.
-A ten, jest ode mnie.
Patrzę na nią zaskoczona i biorę do ręki pudełeczko. Zdejmuję wieczko i widzę bransoletkę, której doczepiono zawieszkę w kształcie jednej połowy serca z wygrawerowaną literką "F". Waliyha pokazuje mi, że ma taką samą i gdy przykłada obie połówki tworzą jedno serce.
-Dziękuję.
Mówię cicho, gdy zakładam biżuterię na prawą rękę.
-Jesteś wspaniałą przyjaciółką. Najpierw zorganizowałaś całą imprezę, a teraz jeszcze to.
-Tak naprawdę, to Zayn ją zorganizował.
Oznajmia. Moje źrenice powiększają się do rozmiarów monety.
-Co? Jak to?
-Tydzień temu zapytał co planujemy robić w twoje urodziny, a ja mu powiedziałam, że pewnie posiedzimy w domu i urządzimy maraton filmowy, bo to jest to co lubisz. Wtedy Zayn zaproponował, że może warto urządzić imprezę.
Słucham jej w oszołomieniu. To nie do uwierzenia, zwłaszcza, że nie byłam dla niego specjalnie miła odkąd powrócił. Zaczynam czuć z tego powodu wyrzuty sumienia.
-Chyba powinnam mu podziękować...
Mruczę pod nosem. Waliyha wzrusza ramionami i siada na łóżku, uruchamiając MacBook'a.
-Pójdę do niego.
Rzucam i wychodzę. Słyszę muzykę rockową puszczoną w jego pokoju i przewracam oczami, bo to takie typowe dla niego. Pukam i ku mojemu zaskoczeniu, Zayn otwiera drzwi. Dwie sprawy. Pierwsza, jak to możliwe, że usłyszał coś więcej poza głośną muzyką? Druga,  gdzie jest jego koszulka?!
Zayn stoi przede mną, ubrany jedynie w dresy, które wiszą nisko na jego biodrach. Wędruję wzrokiem po jego tatuażach, nie mogąc wyjść z oszołomienia. Gdy ostatni raz widziałam jego nagi tors miałam 11 lat, a Zayn wyglądał jak typowy szesnastolatek bez mięśni. Ale teraz jest mężczyzną, który chodzi na siłownię.
-Charlie?
Jego rozbawiony głos przywołuje mnie na ziemię. Patrzę na jego twarz. Ledwo powstrzymuje chęć roześmiania się. Robię się czerwona jak burak i spuszczam wzrok.
-Ja...um..
-Może wejdziesz?
Przerywa mi. Zerkam na niego i przytakuję. Zayn przepuszcza mnie i zamyka drzwi. Staję na środku, obserwując go jak podchodzi do biurka i zatrzymuje muzykę na swoim iMac'u. Następnie podchodzi do dużego łóżka, na którym leży rozwalona pościel i kładzie się. Poprawia sobie poduszkę i chwyta w dłonie gamepad'a.
-Więc, coś się stało?
Pyta, nawet na mnie nie patrząc. Jest zajęty graniem w FIFĘ. Więc nadal jest to jego ulubiona gra.
-Um...
Zaczynam się denerwować i wkurza mnie to, że mnie ignoruje.
-Chciałabym ci podziękować. Waliyha powiedziała mi, że to ty zorganizowałeś całą tą imprezę.
Splatam dłonie i czekam na jego reakcję.
-W porządku.
Odpowiada, wzruszając ramionami. Marszczę brwi, bo nie znoszę, gdy ludzie traktują mnie jak powietrze, kiedy próbuję z nimi rozmawiać.
-Ugh, okey.
Burczę zirytowana i zmierzam do wyjścia.
-Gdzie idziesz?
Zatrzymuje mnie jego głos, który wywołuje dreszcze na ciele. Dlaczego tak reaguję? Wzruszam ramionami, stając przodem do niego.
-Więc zostań.
Przełykam gulę w gardle, bo nie potrafię uwierzyć w to, że prosi mnie, bym z nim została. Moje serce bije jak oszalałe.
-Okey.
Odpowiadam.
_________________________________________________
Co o tym wszystkim myślicie?
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem <3
W niedzielę, ewentualnie w poniedziałek dodam coś nowego ;)


7 komentarzy:

  1. Ah <3 Cudne! Czekam na ciąg dalszy w pokoju Zayna ^^
    ~~LULU

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam... czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłam dopiero dzisiaj na Twojego bloga, przeleciałam przez rozdziały i jestem zachwycona! :3
    Bardzo fajnie, że porusza problem pewnie wielu dziewczyn. Jestem ciekawa jak to dalej będzie. Życzę weny i czekam na kolejne <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo.
    Zayn wszystko zorganizował...
    Jej, świetnie
    Czekam na kolejny!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. super z niecierp,iwoscia czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K